Marian to imię męskie dość często wykorzystywane w kabaretach, filmach, piosenkach z przymrużeniem oka czy w książkach.
Poniżej kilka piosenek, w których pojawia się imię Marian:
- Kowalski – „Marian”,
- Big Cyc – „Marian, wierny kibic”,
- Grzegorz Halama – „Marian”.
Kowalski
„Marian”
Do knajpy się chodziło poszukać sobie żon…
Poszukać, bo to w knajpie, znajdować nie wypada.
Przegrywał ten, kto pierwszy zaliczył w kącie zgon,
Wygrywał, kto ostatnich do domu odprowadzał.
A później się wzruszało, gdy biegło się przez mgłę
W pszenicy aż do pasa, do słońca aż po rosie,
Śpiewało się „Hosannę” dla babci, co na mszę,
Jak gliniarz dał alkomat, dłubało się nim w nosie.
Lecz nagle Marian ze schodów spadł,
I całkiem mu się pozmieniał świat.
Gdy Marian nagle ze schodów spadł,
W jedną noc przeżył pięć lat…
W jedną noc przeżył pięć lat…
Po lesie się Wartburgiem jeździło aż się grzał,
Z pijanym w sztok słowikiem gadało po niemiecku,
Tańczyło się „dżdżownice”, gdy Krawczyk Krzysiek grał,
Straszyło się nawzajem najbielszym z białych dzieckiem.
Im grubszy tort tym głębiej odcisnąć trzeba twarz.
Im zimniej tym cieplejsza jest na żwirowni woda.
A Marian dziś powiedział, że ma za duży staż …
Im ktoś jest bardziej trzeźwy, tym trudniej ma na schodach!
Lecz nagle Marian ze schodów spadł,
I całkiem mu się pozmieniał świat.
Gdy Marian nagle ze schodów spadł,
W jedną noc przeżył pięć lat…
W jedną noc przeżył pięć lat…
Tak dużo się zmieniło, tak łatwo zapomniało…
Tak trudno dziś wytrzeźwieć z niemocy i marazmu
Słowiki głuchonieme, Wartburgi zardzewiałe
I żon się już nie szuka, bo same się znalazły.
A może to normalne, że się inaczej marzy
Inaczej się przeżywa i pije się po pół
I żeby to zrozumieć, potrzeba się zestarzeć
Lub rzucić się ze schodów – najlepiej głową w dół.
Bo kiedy Marian ze schodów spadł,
To całkiem mu się pozmieniał świat
Gdy Marian nagle ze schodów spadł
W jedną noc przeżył pięć lat…
W jedną noc przeżył pięć lat…
***
Big Cyc
„Marian, wierny kibic”
Marian to był wierny kibic
Swej drużyny nie opuścił
Kibicował, podśpiewywał
Przeciwników pięścią młócił
Hej kibice, hej kibice
Posłuchajcie tego tonu
Krwawe to są opowieści
I historia ze stadionu
Refren:
UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu
Kiedy naszym bramkę wbili
Marian szalik wziął na szyję
I przydusił nim sędziego
1-0, drugi nie żyje
Wrzaski, piski, wielki ryk
Mecz przerwano, już po szkodzie
Prawo korzyści, grajcie dalej
Marian siedzi w radiowozie
Refren:
UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu
Gdy do domu wracaliśmy
Noże, pałki cepy, kosy
To Mariana pomściliśmy
Z kopa w jaja lewym prostym
Suki jadą na sygnale
Blady świt za oknem tryska
Wiara kibicuje dalej
Ludzie leją się po pyskach
Refren:
UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu
***
Grzegorz Halama
„Marian”
Leży Marian, leży obok szyny,
Stoi już milicjant, gapią się dziewczyny,
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi,
Patrz, co cię spotkało, mój Marianie drogi…?!
Leży Marian, leży i wije się w bólach,
Od jutra na spacer – no to już o kulach,
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej,
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce.
Stoją dwie sąsiadki, mają pełne siatki.
– Przecudnej urody, Jezu, jaki młody!
– No i powiedz, pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może,
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u,
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, niezbrudzony wcale,
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało,
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie,
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie.
Dzieci też już przyszły, patrzą bez obawy,
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy,
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna:
– Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna…
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci.
– Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni,
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni.
Nareszcie ekipa na biało ubrana,
Dwóch poniosło nogi, jeden niósł Mariana.
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.